Product Owner, który "odpuszcza" w trakcie demo, działa przeciw zespołowi. O co chodzi?

Iteracja była trudna. Wyskoczyło sporo bugów, związanych z niezaplanowaną refaktoryzacją dawno zapomnianego kawałka systemu. Zespół pracował na najwyższych obrotach, a schodki na burn-up chart zdawały się nie mieć końca. W ostatnim tygodniu wszyscy z utęsknieniem czekali na piątek, a gdy już nadszedł, od samego rana czuć było podekscytowanie zbliżającym się demo.

Wysprzątany pokój, rozstawiony rzutnik, zespół w świątecznym nastroju. Brakuje tylko czerwonych goździków dla zasłużonych. Wszyscy z uwagą śledzą rozmowę PO z jednym z programistów, prezentującym implementacje poszczególnych historyjek. Scenariusz po scenariuszu idą jak z płatka i nagle..&^@%!@

W tym momencie w zgodzie z niektórymi teoriami Wszechświat się rozgałęzia i mogą wydarzyć się co najmniej dwa scenariusze.

Scenariusz A

Następuje chwila niezręcznej ciszy, podczas której PO patrzy na napięte twarze zespołu, na których między wielkimi, jak u Puszka Okruszka oczami, powiększa się nabiegły łzami znak zapytania.

Ktoś powiedział, że największe boje w historii ludzkości wydarzają się w zakamarkach ludzkiej duszy. Nie inaczej jest teraz. Po długiej jak wieczność chwili, na twarzy PO pojawia się miękki uśmiech.
- Ok - rzuca ciepło - powiedzmy, że jest zrobione. Dokończycie w międzyczasie ("międzyczas" - niepotwierdzony żadną poważną teorią bufor czasowy, w którym da się wykonać więcej pracy, niż w całym projekcie łącznie).

Wszyscy oddychają z ulgą. Znów jest miło. Po zakończonym demo ludzie w pośpiechu wymykają się z biura. Już weekend. Można odsapnąć i zająć się czymś innym niż to natrętne, kołaczące na skraju świadomości odczucie wewnętrznego "fuj".

Niestety historia lubi się powtarzać, więc i ta się powtórzyła. Po trzeciej podobnej repecie, idąc na demo ludzie zaczynają włączać autopilota itd., itd., itd.


Scenariusz A'


Nastąpiła pełna napięcia cisza. Cisza. Przeciągająca się cisza. PO wziął głęboki oddech i:
- Przykro mi, ale to jest DONE. Nie zgodnie z tym, co ustaliliśmy jako DONE.
- Ale przecież jest to tylko kwestia kosmetyki. Parę godzin i będzie gotowe. A ta druga historyjka jest gotowa, tylko jeszcze nie wdrożona. Projekt nam się za długo buduje.
PO popatrzył na rozmówcę wzrokiem Johna Wayne'a i powiedział:
- Gdybyś miał za tę pracę zapłacić z własnych pieniędzy, to zapłaciłbyś?

Niemal w tej samej chwili, Piotrek wybiegł z sali trzasnąwszy drzwiami, a w reszcie grupy, wybuchła gorąca dyskusja, od czasu do czasu ocierająca się o kłótnie.
- Nie - powtórzył twardo PO - Nie jest DONE. Nie odbieram.
Na tym dyskusja się zakończyła.

Gdy pył opadł, zespół zasiadł do retrospekcji. Mieli nad czym dyskutować, więc ledwo zmieścili się w założonym czasie. Ustalono, że: Paweł z Marcinem rozpoznają temat serwera CI i one-click building, koncept zadania zawsze będzie analizowany zespołowo, blokery będą omawiane na forum i w razie potrzeby zespół decyduje się na swarming, historyjki z najbliższego sprintu zostaną ponownie przeszacowane, refaktoring będzie robiony zawsze parami.

Ludzie wychodzili z biura w znakomitym nastroju. PO ich cholernie wkurzył, ale znaleźli rozwiązanie. Zawsze znajdują. Wprowadzili do swojej pracy niezbędne modyfikacje. To się już nie powtórzy. Nie ma prawa się powtórzyć. Po weekendzie zaczyna się nowy sprint. Każdy z programistów już widzi najbliższe demo i PO śpiewającego peany na ich cześć.


Wniosek

Czasem, nie chcąc sprawiać komuś przykrości, robimy mu krzywdę.

.