Tym razem o finansach - tak dla odmiany.

Jakieś dziesięć lat temu wkręciłem się w temat zarządzania finansami osobistymi, oszczędzania, inwestowania, itd.
Straciłem trochę pieniędzy i o to przedstawiam mój własny, krwią i łzami nawożony wniosek: Twórz wartość zamiast ją kupować.

Z książek czy kursów na temat finansów poznałem strategie inwestowania o różnych poziomach zarąbistości.
Wszystkie one mają jedną rzecz wspólną - KUPUJ!

Każą kupować obligacje, akcje, fundusze, kruszce, ziemię, monety, ubezpieczenia, obrazy, wino albo zwierzaki, a od czasu do czasu wrzucić coś na lokatę. Ostatecznie chodzi o kupowanie z nadzieją na wzrost wartości, który jak wiem z własnego doświadczenia, bywa, że nie nadchodzi.

A teraz będzie jeb z dzidy i mój kontrprzykład. Napisałem parę książek.
Do tej pory czytelnicy kupili ich 5905 (papierowe, ebooki i wypożyczenia). Moje łączne koszty na ich przygotowanie to ok. 2300zł, które poszło na obrazki do książek i na okładki. Z oczywistych względów nie wyceniam poświęconego czasu.

Biorąc do obliczeń wyłącznie honorarium autorskie, mój "wynik inwestycyjny" wynosi 751%. Jeśli dodatkowo dodałbym do zysku wartość usług, które sprzedałem za pomocą tych książek, trzeba by zacząć dopisywać kolejne zera. W dodatku ta liczba może tylko wzrosnąć.

Który doradca inwestycyjny tyle gwarantuje?

Programista to wymarzony zawód, który pozwala na niczym nieograniczone tworzenie wartości. Twórz ją!

.