Zerknąłem na chwilę na blog Jacka. I przeczytałem następujący akapit.
Jest wiele podobnych [mb: do asm/cglib] tematów, których znajomość pomaga, ale nie będąc warunkiem koniecznym odkłada się je na półkę na bliżej nieokreśloną przyszłość. Możnaby mnożyć takich perełek bez liku, chociażby programowanie w języku funkcyjnym, albo nawet tak podstawowe jak wzorce projektowe
Zawrzałem. Jak, na wszystkie potwory Mordoru, ktoś kto pretenduje do poczytnego bloggera w obszarze Java EE, może pisać podobne rzeczy?!? (Dla sprawiedliwości dodam, że następne niecytowane zdania myśl rozwijają i nieco łagodzą). Po chwili zastanowienia zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście nie trzeba znać wzorców, żeby programować, ale również:
- nie trzeba używać sztućców, żeby się najeść
- nie trzeba znać języka, żeby się komunikować za granicą
- nie trzeba myć zębów
- nie trzeba nosić czapki w zimę, a przy -30 kalesonów
- nie trzeba czytać książek
- nie trzeba się rozwijać
- nie trzeba..., nie trzeba..., nie trzeba...
Żadnej z tych rzeczy nie trzeba. I z pewnością widzimy ludzi, którzy ich nie robią. Od nie robienia tych rzeczy się nie umiera. Przynajmniej nie od razu. Żadna z nich nie jest, wspomnianym przez Jacka, warunkiem koniecznym. Pytanie tylko czy chcemy tak żyć?
[mb: po dyskusji z komentatorami i przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że ten akapit to o 1 most za daleko...]
co tobie żywemu na nic, tylko czoło zdobi,
a będzie ich gniotła niewidzialna,
aż zjadaczy chleba w aniołów przerobi
Wpis kończę parafrazą myśli przypisywanej Zamoyskiemu, Modrzewskiemu albo Staszicowi: takie będą systemy, jak ich programistów chowanie!